poniedziałek, 12 listopada 2012

czy łatwiej spotkać łosia na pościeli czy w szwedzkim lesie...


tak, od czego zaczynamy...może od widoku zachodzącego słońca nad morzem w Aarhus, albo może od skrzącego się bielą wianka świątecznego przywiezionego z zimnej Finlandii... 

kawa w Espresso House na głównej ulicy Jonkoping, i przecudny, kremowy, haftowany obrus od Lenne Bjerre (do dziś po 7 latach nota bene obiekt mojego świątecznego fetyszu i uwielbienia - drżyjcie plamy po barszczu i kompocie...!)

moja przygoda ze Skandynawią rozpoczęła się właśnie tak - nie miłością od pierwszego wejrzenia ale od drobnych zdarzeń, sytuacji, miejsc, poznanych ludzi i trwa aż do dziś...

zapraszam Was do mojej Skandynawii - nie tylko tej "wnętrzarskiej" ale także subiektywnie widzianej i smakowanej, odwiedzanej już teraz tylko - a im częściej tym lepiej:) 

czy łatwiej spotkać łosia w szwedzkim lesie czy na pościeli - hmmm zdecydowanie na pościeli, kawowym kubku i wełnianej czapce! :)






 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz